W dobie informacji o wielokrotnie przekroczonych stężeniach pyłu zawieszonego w powietrzu, za jednego z głównych winowajców tego stanu rzeczy uważa się piece na paliwa stałe. Nie ma się co dziwić – tona węgla zawiera ok. 300 kg smoły, a tona drewna zawiera jej aż 700 kg! O ile nie będzie tutaj mowa o paliwach wątpliwej jakości czy wręcz spalaniu śmieci, każda z osób posiadająca tę formę ogrzewania budynku jest w stanie poprzez zmianę dotychczasowych przyzwyczajeń przyczynić się do niewątpliwej poprawy jakości powietrza. Większość osób spala w piecach węgiel w sposób niepoprawny, nawet nie zdając sobie z tego sprawy – wszak tak palili ich ojcowie oraz dziadkowie. Mianowicie na rusztach pieca układało się stos z patyków, następnie podpalało i zasypywało węglem. Efekt? Czarny dym z komina i bardzo duże straty energii cieplnej. Dlaczego? Ponieważ smoła zawarta w paliwie zamiast ulegać dopaleniu, w sposób intensywny wypuszczana jest do atmosfery przewodem kominowym. Dzisiaj wystarczy przejechać przez jedną z wielu podkrakowskich miejscowości żeby wiedzieć o czym mowa – dzięki ostatniej publikacji "Financial Times" okazało się, że niechlubny prym wiedzie tutaj Skała.
Źródło: czysteogrzewanie.pl
Okazuje się, że do diametralnej poprawy sytuacji prowadzi zmiana sposobu palenia. Nie wymaga to żadnych nakładów finansowych, ani przeróbek pieca – większość kotłów na paliwo stałe będzie przystosowana do tego typu spalania. Od jakiegoś czasu inicjatywa Czyste ogrzewanie promuje górne spalanie paliw stałych (węgla oraz drewna). Różnica pomiędzy dotychczasowym sposobem spalania polega na tym, że pusty kocioł najpierw zasypujemy opałem, a następnie rozpalamy od góry. Poprawa widoczna jest gołym okiem – z komina nie wydobywają się kłęby czarnego gryzącego dymu lecz ledwie widoczny delikatny dym. Wzrasta stałopalność kotła (przez co dłużej oddaje on ciepło) co widoczne jest także w wymiarze finansowym – paliwa schodzi nawet do 50% mniej! Dodatkowo na rusztach nie powstają spieki (kawałki niedopalonego sklejonego węgla), a załadunek spala się niskim, delikatnym płomieniem, a nie jęzorami liżącymi sufit kotła (a niekiedy kotłowni). Po wypaleniu całego załadunku (zwykle zajmuje to kilkanaście godzin), wystarczy zebrać z ruszt pieca do węglarki pozostały żar, ponownie zasypać kocioł i na górę rozłożyć wyciągnięty wcześniej żar co zdecydowanie przyspieszy ponowne rozpalenie.
Źródło: czysteogrzewanie.pl
Jest jeszcze metoda pośrednia – dla leniwych lub osób które nie mają przystosowanych pieców (opisanej powyżej metody nie wolno stosować w kotłach z wymuszonym ciągiem powietrza, tzw. dmuchawą!). Jest to tzw. spalanie kroczące. Rozpalanie może następować tutaj metodą „tradycyjną” (od dołu) – jednak na stos patyków nie należy wysypywać dużej ilości węgla – maksymalnie jedną do dwóch łopat lub metodą od góry, kiedy nie mamy czasu (lub ochoty) poświęcić 15 minut na załadunek nowej porcji węgla. Kiedy węgiel zamieni się już w żar, należy za pomocą pogrzebacza przesunąć go na tył pieca, a na pozostałą wolną przestrzeń na rusztach nasypać nową porcję węgla (tak żeby nie przykryła żaru, a jedynie się z nim stykała). Dzięki tej metodzie nowy załadunek będzie w sposób delikatny ogrzewany, a uwalniające się gazy zdążą się spokojnie dopalić.
Źródło: czysteogrzewanie.pl
Nie oszukujmy się – proces przejścia na alternatywne formy ogrzewania jest długotrwały. Jeszcze przez wiele długich lat w dużej części polskich domów kotły na paliwo stałe będą jedyną formą ogrzewania. Nie jest to tylko walor finansowy (jest to najtańsza forma ogrzewania, a przerobienie instalacji bywa bardzo kosztowne), ale także są miejsca, gdzie przyłączy gazu nie ma, a pomp ciepła nie da się zastosować. Podjęto kroki nad poprawą jakości paliw – trwają testy tzw. niebieskiego węgla, który spala się praktycznie bez żadnego dymu. Jednak patrząc perspektywą teraźniejszości i kilku najbliższych lat – wystarczyłoby żeby osoby opalające węglem czy drzewem zastosowały się do prostych wskazówek opisanych powyżej, co przyczyniłoby się do diametralnej poprawy jakości powietrza. Zdecydowanie wjazd do miasta, miasteczka czy wsi nie odbywałby się przy współudziale „sztucznej mgły” powstałej ze spalin przydomowych pieców.
SALWATOR Nieruchomości nie ponosi odpowiedzialności za poprawne stosowanie wyżej wymienionych metod spalania. W celu zapoznania się ze szczegółami, zapraszamy do odwiedzenia witryny internetowej inicjatywy czysteogrzewanie.pl